To, jakie informacje zostały umieszczone na tabliczce, zależy od producenta sprzętu. Praktycznie każdy z nich posiada swój własny system. Poniżej prezentujemy najpopularniejsze oznaczenia, które występują na tabliczce znamionowej pralki (na przykładzie urządzenia marki Bosch): Numer wyrobu: Numer seryjny urządzenia: Napięcie przysłowia: do panny Katarzyny nowych butów obłóczyny • gdy Katarzyna kurzy, wszystka się radość zburzy • gdy w Katarzynę lód nie stanie – szykuj sanie, gdy w Katarzynę mróz – szykuj wóz • gdy w Katarzynę zima, śnieg nie poleży, mróz nie potrzyma • jak się Katarzyna głosi, tak się Nowy Rok nosi • Katarzyny Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi. Imię dla dziewczynki KATARZYNA. Przez Gość gość, Maj 4, 2014 w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci. Katarzyna Zdanowicz w rozmowie z Żurnalistą opowiedziała o swoich początkach w zawodzie, rozstaniu z TVN24 i dziennikarstwie.. Podczas rozmowy prowadzący zapytał dziennikarkę o to, co sądzi o niektórych "wpadkach" Piotra Kraśki. Katarzyna Aleksandryjska ( łac. Catharina Alexandrina, zm. ok. 307–312 [1] [2] ) – męczennica chrześcijańska, jedna z Czternastu Świętych Wspomożycieli, święta Kościoła katolickiego i prawosławnego. Jedna z najpopularniejszych świętych katolickich [3], chociaż współcześnie kwestionuje się jej autentyczność [4] [5] [6] . Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Home Książki Literatura obyczajowa, romans Przeznaczenie ma twoje imię Jak zakończy się historia miłosna Weroniki, jedynej spadkobierczyni fortuny Floriana Skarbierskiego, i Jusufa, syryjskiego uchodźcy? Dzieliło ich wszystko: kultura, religia, status społeczny. Dość dramatyczne spotkanie przed laty zaważyło na dalszych losach tej dwójki. Gorące uczucie wybuchło nagle, jednak nie przeszło ciężkiej próby, na którą je wystawiono. Cena, jaką Weronika musiała zapłacić za chwilę zapomnienia, okazała się bardzo wysoka. Ogarnięty żądzą zemsty gangster bez skrupułów odebrał jej wszystko, co kochała i zmusił do podjęcia najtrudniejszej decyzji. Czy teraz, gdy minęło już trochę czasu, pojawi się wreszcie szansa na wyjaśnienie wszelkich niedomówień? Czy mimo wzajemnych uraz Weronika i Jusuf będą potrafili wreszcie się porozumieć? Czy w imię dawnej miłości zdecydują się ponownie zaryzykować i wrócić do siebie, raniąc przy tym najbliższe im osoby? Czy przeszłość ponownie stanie na drodze ich szczęściu? Poznajcie ostatni tom cyklu "Wszystkie nasze chwile". Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 8,2 / 10 78 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści Jest to imię wywodzące się z języka greckiego, od przymiotnika katharós 'czysty, bez skazy', za pośrednictwem łaciny (Catharina). Forma Catharina jest w użyciu w chrześcijaństwie zachodnim, natomiast u chrześcijan wschodnich rozpowszechniona jest forma grecka Ekatherin- (Aikatherin-). W Polsce imię to poświadczone jest od XIV w. w formach Katarzyna, Katarzena, Katerzyna, Katerzena i w formach skróconych Katka, Katusza, Kasza, Kachna, Kaszka, Kata, Katruszka, Katuszka. Dziś w użyciu są formy zdrobniałe: Kasia, Kaśka, Kasieńka, a na ziemiach zamieszkałych przez Białorusinów - Katia, Katiusza, Katinka. Jest to jedno z bardziej popularnych imion żeńskich, pojawiające się często w pieśniach ludowych. Odpowiedniki obcojęz.: łac. Catharina, ang. Katherine, fr. Catherine, hiszp. Catalina, Catuca, Catuja, Catunga, niem. Katharina, ros. Jekaterina, Katerina, Katiusza, Katia, wł. Caterina. Święte występujące w historii pod tym imieniem tworzą osiemnastoosobową grupę. Przewodzi tej gromadzie postać legendarna, albo raczej bohaterka powieściowego utworu, natomiast za nią postępują wyraziście zarysowane, uposażone w wyjątkowe dary, prowadzące bogate życie wewnętrzne i zasłużone dla Kościoła. Katarzyna Aleksandryjska. Nazywamy ją tak, ponieważ wedle legendy miała się urodzić w Aleksandrii jako córka króla Kustosa. Kształciła się ponoć we wszystkich dziedzinach, osiągając wspaniałe wyniki. Interweniowała na rzecz chrześcijan rodzinnego miasta, kiedy zaś cesarz Maksencjusz kazał jej złożyć ofiary bożkom, przedstawiła mu wymownie prawdę o tym, że Bóg jest jeden. Maksencjusz kazał wówczas stawić się jej przed licznym zgromadzeniem filozofów i retorów, którzy mieli za zadanie zbić jej argumenty. Ale stało się coś przeciwnego. To Katarzyna udowodniła im prawdziwość wiary i doprowadziła do niej. Wówczas cesarz, rozgniewany takim obrotem sprawy, skazał Katarzynę na najokrutniejsze męki: głód, tortury itd., w końcu zaś rozkazał ją ściąć. - Taka jest w skrócie najprostsza forma legendy, którą później wzbogacono rozmaitymi szczegółami. W średniowieczu uznali Katarzynę za swą współrodaczkę mieszkańcy Cypru. W tej wersji miał ją nawrócić jakiś pobożny pustelnik; potem dodano opowieść o mistycznych zaślubinach Katarzyny z Boskim Oblubieńcem; a w epilogu mówiło się o cudownym przeniesieniu ciała Katarzyny na górę Synaj, gdzie jej relikwie złożone zostały w tamtejszym starożytnym klasztorze. Pochodzenie pierwotnej formy legendy nie jest jasne. Dawniej uważano, że powstanie jej przypada na w. X., ale obecnie wiadomo, że szerzyła się już w epoce karolińskiej. Swą formę klasyczną przybrała pod piórem Metafrasta. Próbowano bohaterkę utożsamiać z postaciami historycznymi: męczennicą wspominaną u Euzebiusza lub aleksandryjską Hipacją. Wysiłki te okazały się bezowocne. Wszystko to nie przeszkodziło jednak niezwykłemu rozwojowi kultu rzekomej męczennicy. Trudno tu streszczać kolejne jego objawy i etapy. Wspomnijmy tylko, że czcili ją zarówno uczeni, literaci, żacy, jak i prosty lud. Kult ten objął cały chrześcijański świat, owszem przekroczył nawet jego granice. Do Polski dotarł wcześnie, przede wszystkim chyba z Czech, gdzie popierany był przez Karola IV. Wyraził się w sposób wieloraki: pieśnią pobożną, utworami bardziej kunsztownymi, sekwencjami, przedstawieniami teatralnymi itd., a także bogatym folklorem i dziełami sztuki, z ludową włącznie. Katarzynę uważano za najpotężniejszą spośród Czternastu wspomożycieli, ponadto uchodziła za patronkę wielu instytucji, zawodów i stanów, od uniwersytetów (np. Sorbony) i konfraterni literackich poczynając, a na modystkach i szwaczkach kończąc. W związku z tym ostatnim patronatem znane są paryskie catherinettes, a także przysłowiowe powiedzenie coiffer Sainte Catherine (zostać starą panną). Dodajmy też w końcu, iż w roku 1571 Regina Prothmann założyła w Braniewie (Brunsberdze) zgromadzenie pod wezwaniem św. Katarzyny, które później działało na Warmii i Litwie, a skasowane zostało dopiero w czasie kulturkampfu (przeniesione do Finlandii i Anglii; dziś działa w Brazylii i liczy 6 prowincji). Katarzyna Szwedzka. Urodziła się około r. 1330 jako córka Ulfa Gudmarssona i św. Brygidy. W r. 1335 powierzono ją cysterkom w Riseberg, gdzie otrzymała też pewne wykształcenie. Przed r. 1344 wydano Katarzynę za rycerza Edgarda z Kyren, którego skłoniła do życia we wstrzemięźliwości. W r. 1350 udała się do Rzymu na jubileusz. Nie zamierzała pozostać tam; kiedy jednak w Wielki Piątek 1351 r. matka powiedziała jej o śmierci Edgara, a wiedziała o tym dzięki szczególnemu doznaniu mistycznemu, zdecydowała się towarzyszyć matce i odtąd, nieraz wbrew skłonnościom serca, zdecydowanie odrzucała starania o jej rękę. Wraz z matką odbyła pielgrzymkę do Ziemi Świętej i uczestniczyła w jej inicjatywach oraz życiu pokutnym, które zresztą kilkakrotnie próbowała temperować. Gdy św. Brygida umierała w r. 1373, w niej przede wszystkim zostawiała dziedziczkę swych ideałów i planów. Odtąd Katarzyna trudzi się nade wszystko około dwóch spraw: starań o kanonizację matki oraz urządzenia fundacji w Vadstenie, ośrodka nowego życia zakonnego. W r. 1374 towarzyszy relikwiom matki w drodze do ojczyzny i wówczas przejeżdża przez ziemie polskie. Będąc pierwszą ksienią klasztoru w Vadstenie, doprowadza fundację do rozkwitu, a równocześnie - choć z mniejszym rozgłosem - kontynuuje proroczą misję matki. W r. 1375 wyrusza znów do Rzymu, wioząc ze sobą i zbierając po drodze dokumentację potrzebną do przeprowadzenia wspomnianej kanonizacji. Do Wiecznego Miasta przybywa w r. 1377. Na jej prośbę Grzegorz XI otwiera proces, a Urban VI aprobuje zakon i potwierdza jego przywileje (1378). W r. 1380 proces dobiega końca, Katarzyna zaś, utrudzona i schorowana, wraca do Vadsteny, gdzie umiera 24 marca roku następnego. Pozostawiła po sobie dziełko poświęcone życiu duchownemu, pt. Sielinna Troest (Själontrost), którego niemiecki tytuł brzmi Seelentrost (pociecha dla serc). W 1474 roku synod Kościoła szwedzkiego wniósł prośbę o jej kanonizację. W kilka lat później Innocenty VIII aprobował jej kult, który - rzecz zrozumiała - związał się ściśle z kultem jej świętej matki. Katarzyna Sieneńska. -W tym samym roku, w którym Brygida napisała swój ostatni list do papieża Grzegorza XI, pojawia się pierwszy publiczny list skierowany do kardynałów przez Katarzynę ze Sieny (1347-1380), jakby następczynię Brygidy w jej zabiegach o odnowę Kościoła i proroczych wizjach- (S. Kamińska, dz. cyt. wyżej, s. 31). Wielka mistyczka, która tak oto wkraczała w dzieje, urodziła się ok. r. 1347 w Sienie jako córka mieszczanina Jakuba Benincasa i Mony Lopa. Już w siódmym roku życia doznała pierwszej wizji. Wolno sądzić, iż te pierwsze doznania mistyczne nieco ją niepokoiły. Mimo sprzeciwów ze strony niektórych członków rodziny, którzy chcieli wydać ją za mąż, około r. 1360 wstąpiła do dominikanek w swym rodzinnym mieście. Kontaktując się w latach następnych z wielu wybitnymi zakonnikami i oddając lekturze dzieł duchownych, wnikała w tajniki życia wewnętrznego. Z gronem przyjaciół, które z czasem powstało wokół niej, Katarzyna zaczęła równocześnie zajmować się sprawami publicznymi i szerzyć swoją ulubioną ideę: pokój na rzecz wyprawy krzyżowej i poprzez nią. W tym też czasie zaczęto się do niej zwracać z prośbą o rady w rozmaitych sprawach. Wszystko to nie mogło nie zaniepokoić dominikanów sieneńskich. I dlatego w 1374 r. wezwano ją na kapitułę do Florencji, a kiedy ta uznała jej nieskażoną prawowierność, bł. Rajmund z Kapui, mianowany lektorem teologii w Sienie, został równocześnie naznaczony na jej kierownika duchownego i opiekuna jej grupy. Pod koniec tego samego roku dotknęła ją epidemia, która wyniszczyła Sienę. Ozdrowiawszy pojechała do Pizy i innych miast Italii, szerząc wszędzie swą ideę krucjaty. W Pizie też, wedle świadectwa Rajmunda, otrzymała stygmaty, które ukrywała do końca życia. W r. 1376 powstały spory między Florencją a papiestwem, z których z kolei wywiązała się wojna zwana wojną Ottona Santi. Nie otrzymawszy żadnej oficjalnej misji, Katarzyna wdała się w pośrednictwo między walczącymi i w tym celu wyruszyła do Awinionu. W czerwcu 1376 r. stanęła w tej ówczesnej stolicy papiestwa, ale zrozumienia nie znalazła. Nie ona też była inicjatorką powrotu do Rzymu Grzegorza XI. Niewątpliwie cieszyła się z takiego biegu sprawy, spodziewając się, że przyczyni się do przywrócenia pokoju w Italii i ułatwi realizację projektu wyprawy krzyżowej. Na początku 1377 r. była już znowu w Sienie. Zajęła się teraz zakładaniem nowego klasztoru w Belcero, ale niebawem na wyraźne życzenie papieża, by nadal pracowała nad przywróceniem pokoju z Florencją, jedzie do tego miasta i tam dowiaduje się o śmierci Grzegorza XI i wyborze Urbana VI. W roku następnym Katarzyna wraca do Sieny. Kończy wówczas Dialogi, a także działa na rzecz zlikwidowania nowo powstałej w Kościele schizmy. W listopadzie 1378 r. opuszcza definitywnie Sienę i prawdopodobnie na skutek nalegań Urbana VI udaje się z grupą uczniów do Rzymu. Mimo niepowodzeń działa nadal na rzecz zgody i reformy. Listy, które wówczas dyktuje, zdradzają ślady pewnego zniechęcenia. Wyczerpana, zamyka się w końcu w atmosferze milczenia i modlitwy. 29 kwietnia 1380 r., otoczona przyjaciółmi wiernymi w niepowodzeniach, oddaje ducha Bogu. Już za życia Katarzyny zbierano w środowiskach dominikańskich materiały do jej biografii. W pięć lat po śmierci Rajmund z Kapui, wówczas generał zakonu, pisze jej życiorys, znany pod nazwą Legenda maior. Nie jest to biografia w nowoczesnym tego słowa znaczeniu, niemniej zawiera to dzieło wiele materiału historycznego, który uzupełnił kontynuator Rajmunda, Tomasz ze Sieny. W r. 1411 otwarto proces kanonizacyjny, który objął zeznania wielu naocznych świadków, ale dopiero Pius II wyniósł Katarzynę na ołtarze (1461). Zostawiła po sobie listy i modlitwy. Ponieważ nie wszystkie zachowały się w wersji oryginalnej, autentyczność wielu nie jest pewna. Podobnie przeredagowano po śmierci Katarzyny jej Dialog, dyktowany w latach 1377-1378. Myśl teologiczna, która się w tym dziełku przejawiła, owiana jest niewieścią delikatnością, a równocześnie tak jest głęboka, iż Katarzynę, podobnie jak później Teresę z Avili, zaczęto rychło nazywać prawdziwym niewieścim doktorem Kościoła. Oficjalnie tytuł ten nadał świętej Paweł VI w dniu 4 października 1970 r. Istnieje zgromadzenie żeńskie pod patronatem Katarzyny Sieneńskiej, założone w jej mieście rodzinnym w r. 1873. Katarzyna z Bolonii. Urodziła się 8 września 1413 r. w szlacheckiej rodzinie Vigrich. Gdy miała lat jedenaście, wysłano ją do Ferrary na dwór książąt d'Este. Razem z księżniczką Małgorzatą otrzymała tam staranne wykształcenie. Nauczyła się mówić i pisać po łacinie oraz zapoznała się ze sztuką malarską. Tę ostatnią uprawiała z pewnym wzięciem. Jej obrazy oglądać można w wielu muzeach włoskich. W r. 1432 przywdziała w Ferrarze habit klarysek. W kilka lat później ukończyła pisanie dziełka Le arme necessarie alla battaglia spirituale. Cieszyło się ono sporym powodzeniem i tłumaczone było na łacinę oraz kilka innych języków europejskich. Później wydano także jej Sermones ad sacras virgines, natomiast inne dziełka, pisane prozą lub wierszem, oraz łacińskie Rosarium metricum pozostały w rękopisach. W r. 1448 założyła w Bolonii nowy klasztor klarysek. Do końca była w nim przełożoną. Zmarła 9 marca 1463 r. Mistyczkę, obdarowaną wielu wizjami i innymi nadzwyczajnymi łaskami, kanonizował w roku 1712 Klemens XI. Katarzyna Genueńska. Urodziła się sto lat po swej imienniczce z Sieny, tzn. w roku 1447, w znakomitej rodzinie genueńskich gwelfów, która wydała dwóch papieży oraz wielu innych dostojników kościelnych i świeckich. Była ostatnią z pięciorga dzieci byłego wicekróla Neapolu Jakuba Fieschi i Franciszki di Negra. W 1463 r. dano ją za żonę Julianowi Adorno, genueńskiemu gibelinowi, człowiekowi rozwiązłemu i rozrzutnemu, który miał już pięcioro nieślubnych dzieci. Związek szczęśliwy nie był, bo Julian życia swego nie zmienił. Katarzyna przez pięć lat żyła tedy w głębokim osamotnieniu i przygnębieniu, potem zaczęła szukać pociechy prowadząc światowe życie towarzyskie. Nie było to jeszcze życie grzeszne, niemniej Katarzynie poza uczuciem niesmaku niczego nie dało. 20 marca 1473 r. zwróciła się do Boga z prośbą o trzy miesiące choroby. Tymczasem nazajutrz, gdy za namową siostry przystąpiła do spowiedzi, doznała nagle tak silnego wstrząsu i tak mocno doświadczyła miłości Bożej, iż doprowadziło ją to do gruntownej przemiany serca i umysłu. Nie znaczy to, by w jej dalszym rozwoju duchowym nie dało się wyznaczyć pewnych etapów. Podjęła teraz praktyki surowej pokuty, do czego wkrótce przyłączył się jej zrujnowany finansowo mąż. Razem też zaczęli się oddawać posłudze chorych. W 1476 r. Katarzyna zaczęła ponadto praktykować bezwzględne posty w czasie adwentu i wielkiego postu. Praktyka ta nie osłabiła jej działalności charytatywnej. W tym też mniej więcej czasie Katarzyna kierowała się wyłącznie natchnieniami wewnętrznymi. W r. 1490 objęła kierownictwo szpitala. W czasie straszliwej epidemii, która w trzy lata później nawiedziła miasto, sama zachorowała, ale z wolna wróciła do zdrowia. Natomiast mąż jej zmarł w r. 1497, a Katarzyna otrzymała nadprzyrodzone zapewnienie o jego zbawieniu. Od 1499 r. Katarzyna nie praktykowała już swych nadzwyczajnych postów. Poddała się też stałemu kierownictwu duchownemu. Objął je Kajetan Marabotto, jej przyszły biograf i herold jej duchowego posłannictwa. Wówczas też wokół niej powstała niewielka grupa przyjaciół, mających podobne co ona dążenia duchowe. Jest to także okres -czyśćca-, czas bolesnych prób wewnętrznych właściwych mistykom. Od 1506 r. coraz częściej choruje, ale następują także okresy nagłego polepszenia, które wówczas poczytywano za zjawiska nadprzyrodzone. W końcu choroba staje się groźna. Był to prawdopodobnie rak żołądka lub innego organu trawiennego. Cierpiąca ogromnie i wyniszczona głodem oraz pragnieniem - święta umiera w milczeniu dnia 15 września 1510 r. Pochowano ją w kościele szpitalnym. W osiemnaście miesięcy później dokonano ekshumacji i stwierdzono, że ciało nie uległo jakiemukolwiek zepsuciu. Rozbudziło to kult świętej. Od 1642 relikwie spoczywają w oszklonej trumnie. Ciało z czasem uległo procesowi wyschnięcia, ale pozostało nienaruszone. W latach ostatniej wojny szpital legł w gruzach na skutek bombardowań, kościół jednak i grób świętej nie poniósł żadnej szkody. Katarzynę kanonizował w r. 1737 Klemens XII. Od 1684 r. jest ona patronką Genui. Przede wszystkim jest jednak dla potomnych autorką wielu cennych dzieł z zakresu teologii i duchowości chrześcijańskiej, które określa się ogólną nazwą Opus Catharinianum. W 1908 r. baron F. von Hügel spróbował podważyć jego autentyczność. Przyczyniło sie to do wyjaśnienia wielu zagadnień związanych z autorstwem Katarzyny; teza barona, który do badań podszedł z wielu uprzedzeniami i pojęciami wadliwymi, upadła. Nie była Katarzyna jedyną autorką - to prawda; współpracowało z nią wielu z jej przyjaciół, ale zasadnicze idee, koncepcja i duch przenikający Opus Catharinianum pochodzą niewątpliwie od niej. Najbardziej zbiorowy charakter ma Vita, biografia Katarzyny, uwypuklająca szereg pojęć duchowych. Niektóre części tego dzieła, wypełnione treścią autobiograficzną, powstały za życia Katarzyny, ale w ostatniej redakcji duży udział miała zapewne Battista Vernazza, uczennica świętej, która też była autorką traktatów mistycznych. Bardziej oryginalnym jest Traktat o czyśćcu oraz pierwsza część Dialogu. Zabiegi redakcyjne w innych partiach są niewątpliwe i znaczne, nie wydają się jednak zniekształcać myśli świętej. Wpływ tych pism był ogromny. Można by go porównywać z wpływem świętej na powstawanie szpitali w Italii. Dzięki pismom Katarzyny zaczęły pojawiać się nowe traktaty, poświęcone życiu duchowemu i mistyce. Pisma Katarzyny czytywali tacy święci, jak: Alojzy Gonzaga, Franciszek Salezy, Bérulle, Fénelon; a cała siedemnastowieczna szkoła francuska wprost sie nimi rozkoszowała. Katarzyna Ricci. Była córką gonfaloniera Florencji, Piotra Franciszka, i jego żony Katarzyny dei Firidolfi. Urodziła się 23 kwietnia 1522 r. Na chrzcie otrzymała imię Alessandrinetta. Straciwszy wcześnie matkę, wychowywała się w klasztorze benedyktynek. W 1535 wstąpiła do dominikanek w Prato. Niebawem zaczęła doznawać łask mistycznych. W 1546 otrzymała stygmaty. Równocześnie zaznaczał się coraz większy jej wpływ na innych. Dość wspomnieć, że radzili się jej tacy ludzie, jak Karol Boromeusz, Filip Neri, Pius V, Maria Magdalena de Pazzi oraz wielu innych. Wielkim szacunkiem darzyła Savonarolę, co później utrudniało przeprowadzenie procesu kanonizacyjnego. Energia, jaką wykazywała, oraz delikatności, która z nią szła w parze, sprawiły, że mianowano ją wiceprzeoryszą, a potem przeoryszą (1552). Zmarła 2 lutego 1589 r. Kanonizował ją w 1746 r. Benedykt XIV. Pozostawiła po sobie obfitą korespondencję, którą dotąd wydano jedynie częściowo. Katarzyna Tekakwitha. Urodziła się na początku kwietnia 1656 r. w Ossernenon (dziś Auresville, w stanie New York), w osadzie jednego z najbardziej wojowniczych plemion irokeskich. Ojciec był poganinem, naczelnikiem osady; natomiast matka pochodziła z plemienia Algonkinów, zamieszkałego nad Zatoką Św. Wawrzyńca, i była chrześcijanką. Swe praktyki religijne spełniała ukradkiem. W ich podtrzymywaniu wspomagała ją owdowiała przyjaciółka, Anastazja Tegonhadszongo. Mając cztery lata, Katarzyna straciła rodziców, zmarłych na skutek epidemii. Sama także nie wyszła z klęski cało. Odtąd miała już bardzo ograniczoną zdolność widzenia. Sierotę adoptowała ciotka Karitha i jej mąż Jowanero. W nowym domu spełniała zwykle niewieście posługi Indianek. W r. 1666 doszło do zawarcia pokoju między Francuzami a pięcioma plemionami irokeskimi. Mohawkowie do układów nie przystąpili, wobec czego hrabia De Tracy, dowódca wojsk kolonialnych, zorganizował przeciw nim ekspedycję karną. Tekakwitha razem z innymi uciekła wówczas w puszczę. Ale niebawem jezuici Bruyas, Fremin i Pierron dotarli do plemienia z misją pokojową. Ruszyli potem dalej, ale Tekakwitha utrzymywała już z nimi kontakt. Tym bardziej mogła go podtrzymać wtedy, gdy o. Pierron wrócił do osady i gdy w ciągu uciążliwej całorocznej pracy zdołał doprowadzić do kilku nawróceń (przywódców od krwawych orgii odwieść jednak nie zdołał). Tekakwithę usiłowano potem wydać za mąż. Dzielnie opierała się tym próbom, a w końcu wyznała, że pragnie przyjąć chrzest. Mimo protestów opiekunów przyjęła go w dniu 5 kwietnia 1667 r. Znosiła potem niechęć i nienawiść wielu. W październiku 1677 r. zdołała uciec do Caughnawaga (dziś La-Prairie-de-la-Madelaine, na południe od Montrealu), gdzie jezuici utworzyli dla Indian chrześcijańskie osiedle. Oddawała się tam pracy i modlitwom. Na Zwiastowanie 1679 r. złożyła ślub czystości. Dostrzeżono potem, że oddawała się surowym wyrzeczeniom. Zmarła 17 kwietnia 1680 r. Jej grób stał się rychło celem wielu pielgrzymów, którzy chętnie nazywali ją Lilią Mohawków. Katarzynę beatyfikował w r. 1980 Jan Paweł II. Katarzyna Labouré. Urodziła się 2 maja 1806 r. w Fain-les-Mo-tiers (w departamencie Côte-d'Or, Francja), w licznej rodzinie chłopskiej. Nigdy nie uczęszczała do szkoły. Utraciwszy wcześnie matkę, objęła w rodzinnym domu funkcję gospodyni. W ślad za swą starszą siostrą mimo oporów ojca wstąpiła w r. 1830 do szarytek. Postulat odbyła w Châtillon-sur-Seine, nowicjat na rue du Bac w Paryżu. Doznała wtedy wielu nadzwyczajnych łask, z których najsłynniejszą była wizja z dnia 27 listopada 1830. Z niej to wywodzi się praktyka Cudownego Medalika. W 1831 r. Katarzyna znalazła się w hospicium przy ulicy Picpus i tam w ukryciu, nie zdradzając swych wizji nikomu poza spowiednikiem, dokończyła swego skromnego życia, wypełnionego uciążliwymi posługami około starców. Zmarła 31 grudnia 1876 r. Beatyfikował ją w 1933 roku Pius XI, kanonizował zaś w 1947 Pius XII. Pamiątkę jej obchodzono do niedawna 28 listopada, obecnie jednak zgodnie z przyjętą zasadą 31 grudnia. Katarzyna Kasper. Urodziła się 26 maja 1820 r. w Dernbach, w Westerwaldzie. Gdy uczęszczała do szkoły, słabe zdrowie utrudniało jej postępy w nauce. W r. 1842 straciła ojca, w sześć lat później matkę. Osamotniona, pomyślała o założeniu domu zakonnego i po niewielkim czasie osiągnęła swoje. W r. 1850 biskup zaaprobował nowy instytut, który nazwał się Zgromadzeniem Sióstr Ubogich Służebnic Ukrzyżowanego Jezusa. Rozszerzał się ten instyt szybko, ale trudności nie brakowało. W czasie kulturkampfu siostry musiały się schronić do Holandii, ale wtedy to właśnie zaczęły powstawać nowe domy w Anglii i Ameryce. Katarzyna zarządzała zgromadzeniem z wielką roztropnością, całą zaś swoją niezachwianą ufność pokładała w Bożej Opatrzności. Umiała przy tym przelewać na inne swą własną gorliwość i umiejętność poświęcania się dla drugich. Zmarła 2 lutego 1898 r. w Dernbach. Paweł VI beatyfikował Katarzynę Kasper w r. 1978. Katarzyna Maria Drexel. Urodziła się 26 listopada 1858 r. w Filadelfii, w stanie Pensylwania, jako córka szanowanego powszechnie bankiera. Matka zmarła w miesiąc po jej urodzeniu. Troskliwie zajęły się nią wtedy siostry, a następnie druga żona ojca, Emma Bouvier. Nieco później ta ostatnia zwróciła jej uwagę na świat ludzkiej nędzy. Katarzynę do żywego dotknął przede wszystkim los tych, którzy dość powszechnie uchodzili wówczas za ludzi niższego gatunku: Indian i Murzynów. W zamiarach wstąpienia do zgromadzenia zakonnego powstrzymywał ją zrazu jej spowiednik, ale w r. 1888 otrzymała zgodę na wszczęcie starań o założenie instytutu dla obrony praw i wspomagania wspomnianych grup ludności. Tak więc w r. 1891 powstało Zgromadzenie Sióstr Sakramentek dla Indian i Ludzi Kolorowych (Congregatio a Ss. Sacramento pro Indis et colorata gente). Składając profesję zakonną, Katarzyna do zwykłych ślubów dodała czwarty: że dla Indian i Czarnych będzie matką i służebnicą. Potem wiele się napracowała przy zakładaniu szkół. Jeszcze za jej życia powstało ich niemal sześćdziesiąt, a tym także Xavier University w Nowym Orleanie. Ten ostatni zasługuje na uwagę, bo ówcześnie na uniwersytety amerykańskie Czarnych nie przyjmowano. Nie trzeba dodawać, że znalezienie środków do zakładania i prowadzenia licznych instytucji, a także kierowanie nimi wymagało wielu trudów. Katarzyna podejmowała je z energią i wytrwałością, które wydawały się niewyczerpane. W r. 1937 zmogła ją jednak choroba. Odtąd już do śmierci była unieruchomiona. Czas, który pozostał jej na tej ziemi, obróciła na adorowanie i kontemplowanie Najśw. Sakramentu. Zmarła w Filadelfii 3 marca 1955 r. Jan Paweł II beatyfikował ją w r. 1988. Agnieszka Małgowska: Kobieta nieheteronormatywna to dla wielu osób określenie zbyt akademickie. Pojawiła się więc lesbijki z gwiazdką. Ta gwiazdka to przestrzeń dla innych orientacji i tożsamości związanych z kobiecością. Ty – z tej perspektywy – jesteś gwiazdką. [śmiech] A jak sama się definiujesz? Kasia Gauza: Jestem transkobietą. W tym roku kończę trzydzieści pięć lat, od pięciu lat jestem wyautowana. Początkowo nie potrzebowałam określać własnej tożsamości, a raczej czułam, że jest płynna, ale rok temu to się zmieniło. Dojrzałam. W ogóle mam problem z etykietami: queer, gender fluid, transgender, androgynia… Jest ich dużo. Dodatkowo moje doświadczenie jest spoza ruchu LGBTQ+, więc nie poruszam się dobrze wśród tych pojęć ani problemów środowiska. Po prostu sobie żyję zgodnie z własnymi potrzebami. Mam na imię Kasia i to jest moja tożsamość. AM: Dobrze, że o tym mówisz. Mamy być nie tylko uważni/ne, ale też absolutnie precyzyjni/ne i na czasie w zmianach nomenklatury dotyczących pojęć tożsamościowych. Mimo że staram się mieć rękę na pulsie, zwyczajnie nie nadążam. Zamiast otwartości rodzi się we mnie lęk. Mm wrażenie, że gubimy się w niuansach. KG: Kłopot jest z tym, jak tłumaczyć te pojęcia ludziom spoza środowiska, których spotykamy na ulicy czy w pracy. Świat tworzy nowe pojęcia, niuansuje, bo więcej wiemy o sobie, ale ta wiedza nie spływa w dół, do ludzi. Uczestniczyłam w około dziesięciu wydarzeniach w ramach Żywej Biblioteki, jeszcze jako osoba o płynnej tożsamości. Na takie eventy przychodzą osoby otwarte, które słuchają i chcą zrozumieć, ale nawet one nie potrafiły pojąć, czym jest ta płynna tożsamość. Żyjemy w świecie sztywnych podziałów: albo jest się kobietą, albo mężczyzną i kropka. A nie ma problemu, gdy opowiadam, że jestem transkobietą. AM: Trochę tak jak z tą lesbijką z gwiazdką. Ułatwia komunikację. Byłoby świetnie, żeby w ogóle etykiety nie były potrzebne, albo żeby nikogo nie obchodziło, czy ich używamy, czy nie. Do tego – myślę – zmierzamy. Ale na razie trzeba używać najprostszych pojęć. Na początek warto byłoby uporać się z gender. KG: Mam swoje doświadczenie z hasłem gender. Kilka lat temu zdarzyło mi się organizować wydarzenie feministyczne, razem z osobami dość dobrze obeznanymi z terminologią, a nawet naukowczyniami, które studiowały temat. Wtedy wybuchła w Polsce wielka afera wokół pojęcia gender i termin potwór gender stał się popularny. Choć dyskusja o gender zaczęła się od zdjęcia chłopczyka w spódniczce w jednym ze szwedzkich przedszkoli, a więc od przekroczenia roli płciowej przez biologicznego mężczyznę, bo nie założył spodni, to na polskim gruncie temat został zdominowany przez perspektywę biologicznych kobiet. Skupiono się na przedstawianiu barier, jakich biologiczne kobiety doświadczają w naszym społeczeństwie, a pominięto szereg kwestii dotyczących biologicznych mężczyzn. Wracając do wspomnianego wydarzenia feministycznego, dano mi odczuć, że moje własne poczucie, płynna tożsamość jest nieważna, liczy się przede wszystkim płeć biologiczna. A więc mam się trzymać z boku, bo pierwszeństwo w działaniu powinny mieć kobiety biologiczne. Jak wspomniałam wcześniej, spotkało mnie to ze strony osób obeznanych doskonale z całą złożonością terminu gender. AM: Feminizmowi potrzebne douczki? [śmiech] KG: Wciąż tak, szczególnie w odniesieniu do starszego pokolenia aktywistek – starszego stażem, niekoniecznie wiekiem. Jednak ostatnio feminizm polski zmienia się na lepsze. Ruch, który wypłynął na fali Czarnego Protestu jest inny, bardziej wyczulony na potrzeby i postulaty różnych mniejszości, grup dyskryminowanych, a przede wszystkim bardziej otwarty. Prospołecznym podejściem odróżnia się też od korporacyjnego, neoliberalnego feminizmu spod znaku Kongresu Kobiet. Działam w Łódzkich Dziewuchach i obserwuję te zmiany na bieżąco. Kobiety są dzisiaj najaktywniejszą, najbardziej postępową grupą w Polsce. AM: Jak scharakteryzowałabyś Łódzkie Dziewuchy? KG: To różnorodne dziewczyny z wielu środowisk: jest wśród nas nauczycielka, naukowczyni, pracownice korporacji, które poznały się w działaniu, a nie na kółku akademickim i może z tego płynie coś bardzo wartościowego, nie jesteśmy przeintelektualizowane. Język, jakim się posługujemy, nie jest hermetyczny. To, co przede wszystkim odróżnia Dziewuchy od poprzednich reprezentantek ruchu, jest duża inkluzywność. AM: Jak Twoja tożsamość postrzegana jest w Łódzkich Dziewuchach? KG: Dla Łódzkich Dziewuch moja obecność, jako transkobiety, była nowym doświadczeniem. Zanim mocniej się zaangażowałam w ruch wiedziałam, że mam do czynienia z grupą otwartą, włączającą. Bez kłopotu uznano mnie za pełnoprawną członkinię – nie byłam marginalizowana. Z ramienia Dziewuch miałam okazję wystąpić na kilku panelach dyskusyjnych, na których opowiadałam o doświadczeniach transkobiety. AM: Nam lesbijkom z Dziewuchami też jakoś jest po drodze. Jakoś wcześniej nie widziałyśmy możliwości tak swobodnej współpracy z feministkami. Teraz jest inaczej. Mamy na przykład przestrzeń w Feminotece na cykl Lesbijska Inspira KG: Łódzkie Dziewuchy na przykład bardzo szybko zaczęły współpracować z Fabryką Równości, która też przeszła małą rewolucję. Pojawiły się kobiety młodsze, zmieniło się myślenie, dlatego w tym roku łódzki Marsz Równości przeszedł pod hasłem: Kobiety wszystkich płci łączcie się. Do niedawna miałam wrażenie, że te i podobne marsze są raczej marszami LGB. Czasem nawet LG. AM: Dla mnie raczej G! [śmiech] KG: Racja, przede wszystkim G. Widać gołym okiem, że fala społeczna związana z Czarnym Protestem ma także wpływ na inne ruchy. AM: Zastanawiałaś się skąd ta zmiana? KG: Widziałam sondaż pokazujący, że jeśli młode kobiety angażują się politycznie, to identyfikują się z Czarnym Protestem, a młodzi mężczyźni wybierają ruchy w stylu Kukiza. Nacjonalizm obecny na polskiej prawicy kieruje przekaz przede wszystkim do młodych mężczyzn: hierarchia, kult siły i wojny. Kobiety raczej nie odnajdują się w tej narracji. Nie daje im podmiotowości, a nawet wyklucza. Także to może kierować dziewczyny w stronę ruchów feministycznych. AM: W pewnym stopniu wspiera to już popkultura, która proponuje wizerunki kobiet niezależnych: agentki, rewolucjonistki, mścicielki jak Lisabeth Salander. Nawet dziewczynki mają swoje bohaterki: zbuntowaną Meridę, nieustraszoną Vajanę. KG: Internet poszerza to pole oddziaływania, bez względu na krajową propagandę. Także w subkulturze gier komputerowych pojawiają się alternatywy. Jest dużo gamerek, mają swoje kanały na Youtube czy Twitchu. Częściej spotykamy mocne i mądre bohaterki kobiece, zamiast obiektów pożądania z męskich fantazji. To postacie wiodące, jak w Horizon Zero Dawn czy filmie Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy. Co ważne, nie traktuje się tego jako wymuszonego przejawu poprawności politycznej. Obecność i rola kobiet jest oczywista. AM: A w dziedzinie programowania, którą się zajmujesz, też widzisz kobiety? KG: Coraz częściej kobiety zostają programistkami. Co więcej, powstają grupy łączące koderki piszące w danych języki programowania, jak PyLadies czy Rails Girls. Te grupy spotykają się w całej Polsce. Dziewczyny udzielają się w hakerspace’ach. Ostatnio przyszła do firmy grupa nowych osób z Politechniki na praktyki. Na sześć osób są dwie kobiety, a jeszcze niedawno przychodzili sami faceci. Dziedzina programowania może nie zmienia się szybko, ale postęp w przeciągu ostatnich piętnastu lat jest widoczny. AM: W pracy Twoja tożsamość jest problemem? KG: Absolutnie nie. Miałam coming out w poprzedniej firmie. Zbliżała się trzydziestka i uznałam, że najwyższy czas się ujawnić. Jeśli nie teraz, to kiedy? Koło pięćdziesiątki? Kiedy się zdecydowałam, to wszystko odbyło się szybko. Pewnego dnia po prostu przyszłam do pracy w kiecce i w makijażu, nie uprzedzając nikogo. Rozmowę z kierownictwem miałam dopiero po upływie pół roku – na imprezie firmowej podszedł do mnie szef i powiedział, że szanuje kim jestem i ma nadzieję, że nic złego mnie nie spotkało w firmie. To było miłe. Z kolegami z teamu nie było żadnego problemu. Gdy zdecydowałam się zmienić firmę, to na rozmowach kwalifikacyjnych nie kryłam swojej tożsamości. Bez problemu dostałam się do nowej pracy. Tu jestem całkowicie akceptowana, zarówno przez polskie, jak i zagraniczne kierownictwo. To kim jestem nie stanowi problemu w relacjach biznesowych. AM: Zawsze przedstawiasz się jako Kasia i na co dzień nosisz sukienki? KG: Zgadza się. Wiem, że to brzmi zaskakująco. Szczególnie w Polsce. Ale wiem też, że moja sytuacja jest wyjątkowa, pracuję w IT, w międzynarodowej korporacji. Tu liczą się umiejętności, a nie wygląd czy tożsamość. To profesjonalne podejście. Mam świadomość, że jestem w ochronnej bańce. Pewnie nie mogłabym pracować w markecie na kasie. AM: W Biedronce też się zmienia. Widzę, jakie osoby teraz tam pracują. Często mnie to dziwi: podgolone, wytatuowane, estetyczne freaki. Popkultura w jakimś stopiu wchłonęła inność i już nie da się uniknąć pewnych nienormatywnych dizajnów, nawet w dyskoncie. KG: To prawda. Pamiętam, jak w latach 90. tatuaż był jeszcze kojarzony z marginesem społecznym, a dziś właściwie każdy ma dziary. [śmiech] AM: Pozostałabym przy kwestii wyglądu. Twój wizerunek jest androgyniczny. Czy to Twoja świadoma decyzja? Zwykle transkobiety starają się wpisać w tradycyjny estetycznie model kobiecości. KG: Przeszłam ewolucje tego, jak wyglądam. Jeszcze niedawno byłam wygolona na zero, bardziej androgyniczna, ale teraz zapuszczam włosy. Na co dzień chodzę w sukienkach, maluję się i mam polakierowane paznokcie. To ta stereotypowa kobiecość i ludzie raczej traktują mnie jako kobietę, chociaż czasem ktoś zwraca się do mnie jak do mężczyzny. Problem stanowi niski głos. Tworzy dysonans poznawczy, ale nie wiem, czy będę mogła coś z tym zrobić w moim wieku. AM: Nie myślisz o tranzycji? KG: Raczej nie. Mam ambiwalentne podejście do zmian w ciele. Po coming oucie zaakceptowałam swój wygląd. Pewnych atrybutów kobiecych mi brakuje, ale raczej nie chcę ingerować w swoją fizyczność. Poza tym procedura tranzycji w Polsce nie jest godna, choćby dlatego, że trzeba rodziców pozywać i oczywiście nie jest refundowana. Dlatego w przewidywalnej przyszłości nie będę miała litery “K” przy określeniu płci w dowodzie. AM: Czyli poukładałaś to sobie jakoś? KG: Tak. Ale zastanawiam się czasem, jak by wyglądało moje życie, gdybym jako nastolatka wiedziała, że są osoby trans, że można coś ze sobą zrobić, przejść kurację hormonalną – kiedy był najlepszy na to czas. Gdybym wtedy to wiedziała, pewnie inaczej bym dziś wyglądała. Niestety, pochodzę z małej miejscowości, w dodatku w latach 90. nie było dostępu do wiedzy o transpłciowości, nie było edukacji seksualnej w szkole, nie było nawet odpowiedniego języka. Jeśli w dziełach popkultury pojawiał się facet w sukience, to tylko po to, żeby było dużo śmiechu. Jako nastolatka zupełnie nie rozumiałam, co się dzieje we mnie, czym jest moja tożsamość i że nie muszę siebie karać za to, co czuję. Nie miałam osoby, z którą mogłam porozmawiać. Dzisiaj zmiany wymagałyby dużej ingerencji w ciało. Nie chcę tego, ale przez to, że ludziom zdarza się zwracać się do mnie jak do faceta, to czasem bywa trudno. AM: To – jak słyszę – jednak wysiłek, czyli Twój wygląd to kompromis? KG: Chciałabym tylko, żeby nie mylono mnie z mężczyzną. A przynajmniej, żeby pytano jak się do mnie zwracać, gdy są wątpliwości. AM: Kiedy najczęściej Cię to spotyka? KG: Podczas wizyt lekarskich. Miałam ostatnio serię badań kontrolnych i każdy lekarz czy lekarka zwracali się do mnie jak do mężczyzny, bez pytania. Za każdym razem musiałam prostować. To było męczące i niemiłe, i niestety czasami odpuszczam, nie mam siły powtarzać tej samej regułki. Ale cały czas używam żeńskich końcówek. AM: Zdarzyły Ci się jakieś drastyczniejsze sytuacje? KG: Tak, na przykład w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa, gdzie przed coming outem byłam honorową krwiodawczynią. Po coming oucie niestety nie mogłam oddać krwi, pielęgniarka zarzuciła mi, że mogę prowadzić swobodne życie seksualne. Myślała stereotypami. Napisałam oficjalny list do dyrekcji. W odpowiedzi szef Centrum nie mógł powtórzyć oskarżeń pielęgniarki, żeby nie narazić się na zarzut dyskryminacji. Napisał tylko, że nie mogłam oddać krwi, bo mój wygląd nie zgadzał się ze zdjęciem w dowodzie. Zupełny absurd. Przecież wygląd biologicznej kobiety też może nie pasować do tego ze zdjęcia, mogła na przykład zmienić stylizację. Po tym wydarzeniu zmieniłam sobie dowód i teraz mam zdjęcie z makijażem. [śmiech] AM: Zdjęcie w urzędzie zostało przyjęte bez problemu? KG: Tak. Teraz także w paszporcie mam fotografię w makijażu. AM: A jak na Twój wygląd reaguje ulica? Ostatnio z Aleks, Twoją dziewczyną, przygotowałyście krótki film-performens na wydarzenie Coming out w cyklu Sistrum. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej*. Pokazałyście swój spacer po Piotrkowskiej. Pewnie kamera trochę ludzi stopuje, a jak bez niej jesteś/jesteście postrzegane? KG: Raczej obojętnie. Czasami ktoś się na nas spojrzy, ale pewnie dlatego, że widzi dwie kobiety trzymające się za ręce lub całujące się. AM: A tak swoją drogą: z Aleks jesteście parą lesbijską? KG: Tak. Moja tożsamość kobieca plus kobieca tożsamość Aleks daje związek lesbijski. Obie tak czujemy. AM: Aleks też zgodziła sią udzielić wywiadu Lesbijskiej Inspirze, którą zainicjowal Manifest. Tobie też podsunelam ten tekst i co o nim myślisz? KG: Manifest przeczytałam z zaciekawieniem i odbieram go jako mocną próbę zaznaczenia obecności w środowisku. Czasem tak trzeba, jeśli społeczność przez lata była zdominowana przez optykę jednej ze stron. Kobiety najczęściej pracowały, ale niekoniecznie były widocznie. Chociaż mówię to jako osoba luźno związana ze środowiskiem LGBTQ+, ten problem jest czy też był obecny także w innych społecznościach. Manifest pokazuje też, że oprócz spraw tożsamości czy orientacji, równie ważna są sprawy społeczne czy po prostu perspektywa klasowa, a więc otwiera, a raczej oświetla inne z pól konfliktu marginalizowanych przez mainstream LGBTQ. AM: Właśnie, nie da się inaczej, przynajmniej część z nas nie może zostać w tym układzie. Zaznaczam, że nie wypowiadamy się w imieniu całej lesbijskiej społeczności. Spora część milczy, inna trzyma się neoliberalnej wizji przyszłości: komercyjnej i mainstreamowej. Nam bliżej do lewicowej, realnie równościowej aktywności. KG: Mam wrażenie, że ten konflikt, który jest podstawą Manifestu, pokazuje też przepaść między Warszawą a peryferiami. Jest widoczna różnica w myśleniu i działaniu między Warszawą a resztą Polski. Warszawa jest ciągle w światłach kamer głównonurtowych mediów. To pompuje ambicje. Ludzie potrafią od tego świrować. Mam doświadczenie z działania w kilku ogólnopolskich organizacjach, które po okresie intensywnego rozwoju, nagle gwałtownie się kurczyły z powodu problemów z wewnętrzną demokracją. Na koniec zostawała tylko siedziba warszawska, po wycięciu lub odejściu regionów. Podobnie rzecz się miała z Dziewuchami w związku z próbą zagarnięcia logotypu przez tzw. matecznik. AM: Z czego to wynika? KG: Ewidentnie jest problem z tym, jak prowadzić ruch ogólnokrajowy. Nie mamy wzorców, a uczenie się tego idzie powoli. Niestety, jeśli powstają problemy, co jest naturalne przy dużej liczbie zaangażowanych osób, to typową reakcją jest zwijanie się ruchu do centrum, a lokalnie tworzą się niezależne stowarzyszenia, które zwykle są tylko zbiorowością kilkunastu zaufanych osób, bez szans na poszerzenie. W Polsce demokracja nie działa w szerszej skali i zwykle jest praktykowana tak na serio dopiero wtedy, gdy już właściwie nie ma co zbierać z ruchu. Często tworzy się fałszywe poczucie, że szeroka grupa jest zarządzana horyzontalnie, a w praktyce opiera się na autorytecie lidera czy liderki, jej lub jego dostępie do mediów, koteriach i zakulisowej grze. Boli mnie to, bo jestem socjalistką i żywo interesuje mnie działanie w organizacji o płaskiej strukturze, żeby było w niej pole do decyzji dla szeregowych działaczy i działaczek, by ich głos był słyszany i równoprawny. AM: Zwróć uwagę, że to problem nie tylko ruchów społecznych. Polska ponad dwa lata temu wybrała rządzenie z centrum. To anachronizm, który wraca jak bumerang. KG: Często odpowiedzią na pozorowaną demokrację, nieskuteczną i krzywdzącą są rządy silnego centrum, które mają za zadanie uporządkować to i owo. To nie jest tylko problem Polski. Za to my na pewno cierpimy na chorobliwy indywidualizm, nieumiejętność pracy w grupie, niezdolność do konsensusu. To jest także spuścizna kultury folwarku i tradycji sarmackiej, popularyzowanej co najmniej od lat 80. AM: Ale pomyślmy, że nasza tradycja demokracji jest młoda, ćwierć wieku to w sumie krótko. Blokują nas resentymenty, szybko też zmieniają uwarunkowania gospodarczo-polityczno-technologiczne na świecie. Trudno do dzisiejszych czasów dopasować wcześniejsze osiągnięcia Zachodu. Polska ma też wyjątkowo mocne schematy patriarchalne, pielegnuje mity narodowe i jest zakorzeniona – do bólu – w katolicyzmie. KG: Dlatego cieszę się, że na demonstracjach przeciwnych zaostrzeniu prawa aborcyjnego pojawiają się coraz częściej hasła antyklerykalne. W tym widzę wielką nadzieję, od tego musi zacząć się zmiana, od uwalniania się od katolicyzmu. AM: Kościół blokuje i kwestie kobiece, i tęczowe. Walka na dziesięciolecia, tak jak zmaganie się z polskim indywidualizmem, o którym wspomniałaś. KG: Indywidualizm widać też w tym, że mniejszości nie rozpatrują swoich spraw w szerszym kontekście. A są to często sprawy wspólnoty. AM: Ostatnio to się zmieniło. Od ponad dwóch lat tęczowe flagi widać na każdej demonstracji walczącej o demokracje w Polsce. KG: Zgadza się, ale jest też liczna grupa niezrzeszonych i niezaangażowanych gejów, lesbijek czy osób trans. To jasne, że znalezienie stabilizacji znieczula na wspólną sprawę. Jasne, że nie z każdego da się zrobić aktywistę czy aktywistkę, ale często mamy do czynienia po prostu z niewrażliwością na problemy innych. Jeśli komuś jest wygodnie w bańce pracowo-towarzyskiej, to ignoruje resztę świata czy środowiska. AM: A tę postawę, o której mówisz, nazwałabym po prostu wygodnictwem. Zdaje się to największy wróg społeczeństwa obywatelskiego. KG: Nie powinno się wymagać od ludzi heroizmu, ale wystarczy choć ślad wsparcia i od czasu do czasu obecność na marszach, wydarzeniach LGBTQ+ czy kilka złotych na crowdfunding. AM: Oby tak się stało. Bardzo dziękuję za rozmowę i niech kobiecy ruch społeczny do końca zmieni rzeczywistość. Korekta: Maja Korzeniewska ————————————————– Katarzyna Gauza – programistka, aktywistka Klubu Krytyki Politycznej z Łodzi, Stowarzyszenia Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom i grupy historycznej “Łodzianka”. Popularyzatorka tematu Rewolucji 1905 roku i współorganizatorka obchodów Powstania Łódzkiego. Agnieszka Małgowska (1/2 Damskiego Tandemu Twórczego) lesbijka / feministka / artaktywistka / reżyserka / trenerka teatralna / scenarzystka Współtwórczyni projektów: Kobieta Nieheteronormatywna (cykl debat i audycji radiowych, 2014- 2016) / O’LESS Festiwal (2012-2014) / DKF Kino lesbijskie z nutą poliamoryczną (cykl spotkań, 2012-2015) / A kultura LGBTQ+ nie poczeka (projekt archiwistyczny, od 2017) / O teatrze lesbijskim w Polsce (cykl teatrologiczny, od 2012) / Lesbijska Inspira (cykl wywiadów od 2017)/ Portret lesbijek we wnętrzu, Niesubordynowane czytanie sztuki Jolanty Janiczak (czytanie dramatów) / Sen, Fotel w skarpetkach, 33 Sztuka, RetroSeksualni. Drag King Show (spektakle) / Czarodziejski flet, Gertruda Stein & Alice B. Toklas & Wiele Wiele Kobiet (nanoopery) / (film dokumentalny) / Teatr Dialogu (warsztat i akcja miejska) / Wywrotowa komórka lesbijska, Epizody, wątki, sugestie lesbijskie w kinie polskim (wykłady) / Sistrum. Przestrzeń Kultury Lesbijskiej* (stowarzyszenie, 2017). ————————————————– LESBIJSKA INSPIRA To niezależna inicjatywa, której e-przestrzeni udziela siostrzana Feminoteka I. Manifest 1. Manifest. Instant 2. Rozmowa I. Od lesbijskiej konspiry do lesbijskiej inspiry 3. Rozmowa II. Minął rok. To, o czym mówiłyśmy w prywatnych rozmowach, stało się częścią debaty publicznej II. Rozmowy wokół manifestu. 1. Mamy wewnętrzną potrzebę wolności. Rozmowa z Małgorzatą Myślak i Magdaleną Sota 2. Coming out – nie chcę i nie muszę. Rozmowa z Anonimową Lesbijką 3. Z miłości i gniewu rodzi się odwaga. Rozmowa z Angeliną Caligo 4. Moja droga do siebie samej. Rozmowa z Marią Kowalską 5. Potrzebne są niehetero bohaterki. Rozmowa z Anną Bartosiewicz 6. Chcemy więcej! Rozmowa z Anną i Zandrą Ra Ninus 7. Lesbijki, pora na prokreację! Rozmowa z Anną Adamczyk 8. Kto ma prawo do słowa “lesbijka”? Rozmowa z Magdaleną Próchnik 9. Czasem miałam wrażenie, że jestem jedyną lesbijką w Lublinie. Rozmowa z Małgorzatą Szatkowską 10. Trzeba stawiać opór. Rozmowa z Magdaleną Tchórz 11. Dziewczyna i dziewczyna – normalna rodzina. Rozmowa z Zuch Dziewuchami 12. Niepytana nie mówiłam, że jestem lesbijką. Rozmowa ocenzurowana 13. Co Ty tutaj robisz? O poczuciu wyobcowania i przynależenia. Rozmowa z Nicole G. 14. Mam na imię Kasia i to jest moja tożsamość. Rozmowa z Katarzyną Gauzą. 15. Tęczowe aktywistki na Ukrainie są wyłącznie feministkami. Rozmowa z Katją Semchuk 16. Oryginalnie nieheteroseksualna. Rozmowa z Agnieszką Marcinkiewicz 17. Sama zrobię dla siebie miejsce. Rozmawa z Klaudią Lewandowską 18. Dziś określam siebie jako osobę panseksualną. Rozmowa z Alex Knapik 19. Perspektywa lesbian studies. Rozmowa z dr Martą Olasik 20. Mogę tylko powiedzieć: przykro mi bardzo, jestem wyjątkowa. Rozmowa z Voyk 21. Tożsamość jest zawsze polityczna. Rozmowa z Elżbietą Korolczuk 22. Jesteśmy nie do ruszenia. Rozmowa z matką i córką. MB & Shailla 23. Wchodzę w krótkie erotyczne relacje poliamoryczne. Rozmowa z Retni 24. Aktywizm jest moim uzależnieniem. O niepełnosprawnościach, nieheteronormatywności i feminizmie. Rozmowa z Anetą Bilnicką 25. Wolę nie zostawiać niedomówień. Rozmowa z Adą Smętek 26. Do tej pory myślałam, że LGBTQ to nie ja. Rozmowa z Anonimową Lesbijką 27. Ciągle zajmujemy się sobą i żądamy od innych akceptacji. Rozmowa z Anną Marią Szymkowiak . III. Głos z zagranicy 1. Węgry. Brakowało nam środowiska kobiet niehetero – stworzyłyśmy je. Rozmowa z Anną Szlávi 2. Czechy. Lesba* na wychodźstwie. Rozmowa z Frídką Belinfantová . IV. Męskoosobowo 1. To co polityczne jest wspólne. Rozmowa z Tomaszem Gromadką 2. Przyszło nowe pokolenie kobiet nieheteronormatywnych. Rozmowa z Marcinem Szczepkowskim V. EL*C. Wieden 2017. 1. Magdalena Wielgołaska. Odzyskiwanie lesbijskiej tożsamości – wreszcie pomyślmy o sobie, Siostry. 2. Monika Rak. Siła filmu dokumentalnego, czyli lesbijki do kamer! 3. Magdalena Świder. Wokół tożsamości. 4. Agnieszka Małgowska. Peformansy, czyli witamy w Lesbolandii. 5. Joanna Semeniuk. Jeśli nie zrozumiemy naszej przeszłości, nie zrozumiemy siebie. 6. Agnieszka Frankowska. PL, czyli Polskie Lesbijki w Wiedniu.…. . IV. EL*C. Kijów 2019 1. Monika Rak. L*Geniusza na Ukrainie. 2. Magdalena Wielgołaska. Lesbianizacja przestrzeni. . BONUS Komiks. Superprocenta. Graficzny komentarz Beaty Sosnowskiej —————————————–. Jest dumna, wyniosła i zbyt pobudliwa, by można z nią było spokojnie współżyć na co dzień. Jest świadoma swojej inteligencji i pragnie, aby życie toczyło się wokół niej. Intencje ma na ogół szczere, lecz rzadko kiedy coś z tego wynika, gdyż wcześniej kilkakrotnie zdąży się obrazić. Łatwo traci zimną krew. Jest wyniosła i sprawia wrażenie osoby „w pretensjach”. Wprawdzie wydaje się dumna i pogardliwa, ale w rzeczywistości jest niespokojna i niepewna. Ma wyraźną skłonność do odnoszenia wszystkiego do siebie, jej odczucia są najczęściej subiektywne. Ogólnie biorąc, ma raczej trudny charakter, ale jest pełna życia. Nie zawsze wystarcza jej chęci i cierpliwości, by doprowadzić rzecz do końca. Wówczas przybiera pozę obrażonej damy i wycofuje się z działania ze znudzoną miną. Zgryźliwe albo raniące uwagi padają wtedy z tych uroczych usteczek. Jej wybuchy gniewu zbijają z tropu i szokują, gdyż ich mniej czy bardziej uświadomionym celem jest ranienie i niszczenie. Sprawia wrażenie niezastąpionej. Brak jej wytrwałości, nieraz chwyta dwie sroki za ogon. Ma wielką intuicję, ale całkiem zagłuszoną przez intelektualny aspekt jej osobowości. Uważa się za nadzwyczaj inteligentną, a innych ma za kretynów. Chociaż w życiu spotyka ją wiele porażek, nigdy nie wątpi w siebie i zawsze jest z siebie bardzo zadowolona. Ślepo ufa swej inteligencji, która nie zawsze jest tak wielka, jak to sobie wyobraża. Jej poczucie moralności zależy od okoliczności i wydarzeń. Doskonale znosi porażki, zwalając winę na innych. Żyje w masce obojętności i pogardy, trudno jest jej ją porzucić. Stąd wiele nieporozumień, nieraz bolesnych. Przyszłego partnera tak idealizuje, że spotkanie go kiedykolwiek jest mało prawdopodobne. Potrzebuje do życia sukcesów. Lubi otaczać się ludźmi, łącząc przyjemne z pożytecznym. Jej salon nieraz stanowi przedłużenie biura. Niezaprzeczalne piękno i wdzięk kryją oschłość serca i brak zrozumienia dla innych, z którymi to cechami zawsze można podjąć walkę. Pochodzenie: imię żeńskie pochodzące od greckiego słowa katharós „czysty”, „bez skazy”. Do Polski trafiło za pośrednictwem łaciny już w Średniowieczu. Później spotykane było raczej tylko wśród gminu, obecnie święci swój powrót. Jest to ósme co do popularności imię w Polsce (trzecie wśród imion żeńskich). W dawnych polskich dokumentach pojawia się od XII w., a co najmniej od XV w. przez kolejne stulecia znajduje się w pierwszej trójce najchętniej nadawanych imion żeńskich, z wyjątkiem XIX w., kiedy było uważane za imię przestarzałe. Jego powrót do grupy najchętniej nadawanych imion rozpoczął się w latach 60. XX w. Zwierzę: łabędź Kolor: czerwony Owoc: orzech laskowy Znane osoby: Katarzyna Cerekwicka – piosenkarka; Katarzyna Cichopek – dziennikarka i aktorka; Katarzyna Dowbor – prezenterka telewizyjna; Katarzyna Figura – aktorka; Katarzyna Gartner – kompozytorka; Katarzyna Grochola – pisarka; Katarzyna Kolenda-Zaleska – dziennikarka; Katarzyna Nosowska – piosenkarka; Catherine Deneuve – aktorka francuska; Catherine Zeta-Jones – aktorka; Katarina Witt – niemiecka łyżwiarka figurowa Roślina: truskawka Kamień: agat Liczba: 2, 3, 7 Autor: Świętokrzyska czarownica Autorka horoskopu dziennego oraz miesięcznego horoskopu księżycowego. Specjalizuje się w astrologii, a także w tworzeniu prognoz lunarnych i kalendarzy księżycowych. Prowadzi bloga Poznaj znaczenie imienia Katarzyna. Co znaczy Katarzyna? Jak imię to brzmi w innych językach? Kiedy Katarzyna obchodzi imieniny. Skorzystaj z naszego imiennika. Imię Katarzyna pochodzi z greki, ale w Polsce pojawiło się, jako spolszczenie formy łacińskiej: Catharina. Po raz pierwszy w naszym kraju wzmiankują o nim XII-wieczne dokumenty. To jedno z najpopularniejszych imion żeńskich. Katarzyna: znaczenie imienia Greckie słowo katharos tłumaczy się jako czysty i bez skazy. Katarzyna: imieniny Katarzyna obchodzi imieniny Katarzyna: charakterystyka imienia Katarzyna to osoba impulsywna, choleryczna o zmiennych nastrojach. Lubi racjonalizować swoje zachowanie, często tłumaczy się ze swoich działań i decyzji. Przyjaciół dobiera ostrożnie. Jest perfekcjonistką, ceni porządek, nie potrafi odnaleźć się w chaosie. Jest inteligenta, pracowita, z łatwością realizuje powierzone jej zadania. W związkach jest wierna, czuła i kochająca, ale też wymagająca. Katarzyna: zdrobnienie imienia Kasia, Kasieńka, Kasiunia, Kasiula. Odmiana imienia Katarzyna Odmiana w języku polskim: w dopełniaczu Katarzyny, celowniku i miejscowniku Katarzynie. Preferowane zawody dla osób o imieniu Katarzyna Dziennikarka, urzędniczka, nauczycielka, pisarka. Przysłowia z imieniem Katarzyna Święta Katarzyna adwent rozpoczynaGdyby nie Kaśka, nie byłoby JaśkaNa świętą Katarzynę szykuj ciepłą pierzynęKatarzyny dzień jaki, cały grudzień będzie taki Sławne osoby o imieniu Katarzyna Św. Katarzyna Aleksandryjska – męczennica z przełomu III i IV w. Św. Katarzyna ze Sieny – włoska mistyczka Katarzyna II Wielka – caryca Rosji Katarzyna Aragońska – żona Henryka VIII Katarzyna Bachleda-Curuś – aktorka Katarzyna Bujakiewicz – aktork Katarzyna Cerekwicka – wokalistka Katarzyna Cichopek – aktorka grająca w telenowelach Katarzyna Dowbor – prezenterka telewizyjna Katarzyna Figura – aktorka Katarzyna Grochola – pisarka Katarzyna Kolenda-Zaleska – dziennikarka Katarzyna Kowalska – wokalistka Katarzyna Nosowska – wokalistka Katarzyna Skrzynecka – aktorka Cate Blanchett – aktorka Catherine Deneuve – aktorka Catherine Zeta Jones – aktorka Kate Busch – wokalistka Kate Middleton – księżna Cambridge Kate Moss – modelka Kate Winslet – aktorka Katie Holmes – aktorka Katie Melua – wokalistka Katy Perry – wokalistka SPRAWDŹ! Horoskop urodzeniowy - wybierz datę swoich urodzinImię Katarzyna w innych językachJęzyk angielski - Catherine, Katherine, Catarina, Catharine, Katharine, Kate, Katie, KatyJęzyk niemiecki - Kat(h)arina, Kat(h)erina, Katrin, Karin, KarenJęzyk francuski - Catherine, KatherineJęzyk włoski - CaterinaJęzyk hiszpański - CatalinaJęzyk portugalski - Catarina, CátiaJęzyk fiński - Katariina, Kaarina, Kaisa, KatriJęzyk rosyjski - ЕкатеринаJęzyk ukraiński - Катерина Inne imiona żeńskie na literę K Czy artykuł był przydatny? Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań. Jak możemy to poprawić? Nasi Partnerzy polecają Więcej z działu - Znaczenie Imion NOWY NUMER POBIERZ PORADNIK! Darmowy poradnik, z którego dowiesz się, jak zmienia się ciało kobiety w ciąży, jak rozwija się płód, kiedy wykonać ważne badania, jak przygotować się do porodu. Pobieram > Pobieram

katarzyna to nie imie